wtorek, października 6

Wracam do siebie


Macie czasem wrażenie, że jesteście innymi osobami niż na początku swojej drogi ? Drogi o tak kuriozalnej nazwie - DOROSŁOŚĆ ?
Wiem, że nie da się uniknąć zmian. Wiem także, że wszystko sie zmienia, że życie to zmiany. Dlatego my także mamy prawo do zmian i w sobie i wokół siebie.
Niektóre zmiany (te w nas) są naturalne, powstały przecież w oparciu o nasze doświadczenia, nasze przeżycia zarówno te dobre jak i złe. Zrodziły się byśmy mogli przetrwać, wpasować się do zmieniającego się świata, ludzi którzy nas otaczają i ról jakie pełnimy.

"Podlotek to dziewczyna, która jeszcze nie wie, że słabości są jej silą" 
                                                                                                               Brigitte Bardot

Mając naście lat zapisałam ten cytat w pamiętniku - zapewne przez wzgląd na moje uwielbienie do Brigitte. Czasem wracałam do owej złotej myśli, jednakże mam wrażenie, że dopiero teraz po latach rozumiem jej sens.

Jakiś spory czas temu zdałam sobie sprawę z tego, że inni nie mają tak jak ja. Dziwnie to brzmi - każdy ma inaczej, to fakt. Już tłumaczę.
Siedząc w kinie nie każda dziewczyna chlipie na "tak" mówionym drżącym głosikiem panny młodej. Że słysząc w kościele dziecięcy chór nie każdego ściska za gardło a łzy jakoś tak przypadkiem napływają pod powieki. Że komedia romantyczna absurdalnie też może być dla łez, że dziewczynka śpiewająca w programie rozrywkowym nie u każdego wywołuje tyle emocji. Że jeśli ktoś pozna i nazwie moje emocje wzruszam się do żywego, że słuchając piosenek mogę ryczeć godzinami. Że nie mogę patrzeć na schorowanych staruszków i maltretowane zwierzęta bo przygarnęłabym i jednych i drugich. Że czytając wiersze muszę wycierać oczy by doczytać do końca a każdy miły komentarz lub wiadomość na blogu wprawiają mnie w stan nieważkości. Gdy zjada mnie stres też płaczę lub gdy nerwy biorą górę. Musze się po prostu wypłakać i tyle. Czuję, że mam w sobie więcej empatii niż przeciętnie. Zawsze miałam. Ludzie chyba także to czują - obcy ludzie potrafią zwierzać mi się z problemów, czasem ktoś zapyta o radę - często ktoś zupełnie obcy. Widzę jak ludzie, najczęściej kobiety otwierają się przede mną. Rozbraja mnie to zupełnie. Pozytywnie.
Uwielbiam książki z lekka filozoficzne, o życiu, rozmyślaniu nad szczęściem, miłością i sensem. Cytuję złote myśli i mniej złote również. Wierzę w znaki na niebie. Dusza artysty w ciele "artystycznego beztalęcia" a szkoda ;)
Sporo tego.
Nastał taki okres w moim życiu, że zaczęłam się tego wstydzić. Nieraz słyszałam "bo ona to taka płaczliwa jest". A ona często w myślach powtarzała sobie "bądź twarda", "tylko nie płacz"... itd. Zazwyczaj nie pomagało. Zwyczajnie było mi wstyd. Musiało minąć trochę czasu bym zdała sobie sprawę, że to dar, coś co mnie w jakiś sposób wyróżnia. Prezent, który mogę wykorzystać i to nie przeciwko sobie jak dotychczas. Jeszcze dokładnie nie wiem jak ale wykorzystam! Emocjonalność wyssałam z mlekiem mamy. Taka jestem. Wrażliwa i tyle. Może właśnie ten stan pomaga mi pisać to co czuje i myślę.
Chyba to właśnie chciała przekazać Pani Bardot. Siła tkwi w tym czego się w sobie obawiamy. Siła tkwi w tym czego się boimy, wstydzimy. Ukrywamy to, co nadaje nam indywidualność, bo łatwiej zlać się z tłumem. Dobrze jest obrócić myślenie o 360 stopni i swoje słabe strony postarać się przekształcić w mocne.
Dlatego postanowiłam być rybakiem i ze swojego morza słabości wyłowić największy atut i więcej go nie utopić.

Jest jeszcze jedna rzecz.

Jakiś czas temu rozmawiając z przyjaciółką usłyszałam "kurcze, byłaś taką romantyczką". I wiecie co ? Zapomniałam o tym. Tak po prostu. Przytłoczyła a nawet zamroczyła mnie codzienność. Mając 10 lat, wertując wiersze,  spisywałam do pamiętnika "te moje". Wierzyłam w miłość po grób i tajemnicze połączenie dusz, we wspólne czytanie książek wieczorami, miliony kolacji przy świecach i tryliardy spojrzeń w oczy. Chciałam tak jak Ally Mcbeal z ukochanym masować sobie wzajemnie stopy :P i wiedziałam, że Urszula w swoich piosenkach wie co śpiewa! Ba! Wierzyłam w każde jej słowo! Kurcze chyba nikt nie zna słów tylu polskich piosenek na pamięć ?! Zwłaszcza ballad ... Może się wydawać, że opisuję stan zauroczenia ale ja naprawdę w to wierzyłam ... W cuda :)
Wtedy taki romantyzm też zdawał się być anomalią - może dlatego podświadomie go w sobie ukryłam ? Szkoda, że tak głęboko - zapomniałam gdzie go schowałam ! Jakimś cudem pozostały po nim piosenki, wiersze, uśmiech i westchnienie przy każdym cytacie, wierszu, myśli przeczytanej w internecie, mediach. Miewam też inne przebłyski - kiedy chłopcy mieli kilka tygodni potrafiłam chwycić za grzechotkę, zrobić z niej mikrofon i śpiewać Bajora wniebogłosy, nie wspomnę już o rzeczach, które od urodzenia recytowała im rodzicielka.

Chyba fajnie byłoby wrócić do korzeni. Do tego jaka byłam. Teraz też jestem sobą, bo jestem, oczywiście. Otwieram jednak drzwi swojej duszy, które kiedyś zamknęłam. WRACAM DO SIEBIE.

PS na przeszkodzie nie stoją ani czas ani miejsce. Bycie osobą dorosłą, mamą romantyczką i cholernie wrażliwą, dojrzałą kobieta zmienię na wielki, przeogromny plus. A synów uprzedzę, iż będę płakać - zapewne najgłośniej na wszystkich szkolnych uroczystościach. Na razie szkolnych, później się okaże ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz