W mediach stało się ostatnio popularne pokazywanie twarzy bez makijażu. Piękne aktorki, zgrabne modelki, olśniewające celebrytki. Robią beztapetowe selfie pragnąc walczyć ze stereotypami przymusu świecenia jak gwiazdy na kinowym niebie, w bezkresie fleszy i reflektorów. Wszak są ikonami ! Nie wypada nie błyszczeć ! Jeśli tylko fotografowi uda się zrobić zdjęcie takowej "szarej myszce" - bo bez makijażu, od razu na łamach gazet ukazują się zdjęcia i komentarze ! Chora, załamana, ma problemy emocjonalne, bierze narkotyki, alkohol albo wszystko bierze ! Jaka brzydka, szkaradna, tak się maskować! A fuuu a bleee !!!
Tymczasem każda z nas "zwykłych śmiertelniczek" zakłada maski. Każda chce wyglądać ładnie, atrakcyjnie a przynajmniej nie wywoływać pytań w stylu: Jesteś chora ? Albo Nie wyspałaś się ? (naprawdę zdarzyło mnie się słyszeć).
Z takim też gwiazdorskim zapałem popełniłam wczoraj przygotowania do wesela, na szczęście nie swojego.
Trzy godziny przed - latania, kilka dni szukania stroju - w konsekwencji pożyczenia, jeden lakier do włosów, makijaż "nie do zdarcia" w 35 stopniowym upale, dziesiątki wyrwanych włosów, cztery poduszki wypełniające, samoopalacz, dwa prysznice i ok dziesięciu wypowiedzianych kur@&.
Trzy godziny przed - latania, kilka dni szukania stroju - w konsekwencji pożyczenia, jeden lakier do włosów, makijaż "nie do zdarcia" w 35 stopniowym upale, dziesiątki wyrwanych włosów, cztery poduszki wypełniające, samoopalacz, dwa prysznice i ok dziesięciu wypowiedzianych kur@&.
Czy było warto ?
Było ! W pogoni za codziennością nie pamiętam kiedy poświęciłam SOBIE tyle czasu. Staram się przypomnieć kiedy byłam tak zadbana i wypacykowana. Wiem, że nie potrzebuję tego na co dzień ale wiem też, że od czasu do czasu, koniecznie ! Zapomniałam o tym ?
Ł. wczoraj zerkający, by wreszcie powiedzieć - Dawno nie miałaś szpilek na nogach co ? Oraz moje - Jakieś 2 lata - dają obraz sytuacji.
Nie chodzi o urodę, o dowartościowywanie makijażem i strojem. Make up jest tylko przenośnią. Metaforą potrzeby robienia czegoś dla siebie, podobania się sobie, zadbania o siebie.
Nie chodzi o urodę, o dowartościowywanie makijażem i strojem. Make up jest tylko przenośnią. Metaforą potrzeby robienia czegoś dla siebie, podobania się sobie, zadbania o siebie.
Nie mam zamiaru swą codziennością dziurawić szpilkami drewnianej posadzki, malować się w biegu do spożywczaka, golić nóg dwa razy dziennie czy używać push up'a od rana do nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz