środa, sierpnia 5

Szczęściara


     
        Chyba naprawdę mam szczęście do ludzi. Zawsze jakoś tak nie zwracając uwagi, czasem zupełnie przypadkiem a czasem mniej, szczęściu pomagając troskliwie, przyciągam do siebie ludzi. Wspaniałych.

Pomocnych, cierpliwych, ciepłych i oddanych. Mała garstka istot, które spotkałam na swojej drodze, i które jakimś dziwnym, jeśli można to nazwać trafem budują moją drogę do teraz. Niektóre relacje stanowią fundament MNIE tutaj. Nasza wspólna historia, wydarzenia, wspomnienia ukształtowały mój (nie)idealny świat. W pewnej książce milion lat świetlnych temu przeczytałam, iż osoby pojawiają się w naszym życiu w jakimś celu, jeśli zostanie osiągnięty oddalają się lub odchodzą. Zapadło mi to głęboko w pamięci i wierzę, że tak właśnie jest. Ktoś nauczył nas śmiać się do łez, ktoś maleńki pokazał czym jest miłość rodzica do dziecka, jeszcze ktoś cierpliwości, a inny pokory. Jedni są wyrozumiali, inni pomagają nam spełniać nasze marzenia. Przez niektórych płaczemy z żalu lub tęsknoty.
Czasem ludzie zostają z nami do końca, może taki właśnie jest cel ? Nauka wspólnego życia ?

Tak jest z przyjaciółmi. Oczywiście nie wszystkich dobrych ludzi wokół mnie mogę, a nawet nie śmiałabym nazwać przyjaciółmi. Tych jest mało, zaledwie kilku. I to chyba aż nad.

Od jakiegoś czasu staram się dostrzegać moc jaka drzemie w pytaniach: "Jak się czujesz ? Co u Ciebie ? Kiedy się widzimy ?
Czasem można nie rozmawiać miesiące, nawet lata, lecz dla bratnich dusz to naprawdę nie ma znaczenia. Czas nie jest ponad tym. W tym przypadku nie jest.

Patrząc wstecz widzę kilka obrazów. Ludzi tak wiele znaczących. Wielu z nich już nie ma w moim życiu ale gdzieś TAM na zawsze pozostaną.
Czasem troszczą się o mnie, czasem opiekują dziećmi jak nikt inny, wyciągną pomocną dłoń, czasem opieprzą, słuchają marudzenia cierpliwie, nauczą jak ugotować najlepszą jaglankę i będą wierzyć w cuda, nasze cuda. Wyleją morza łez na moich kolanach, abym się później mogła odwdzięczyć, oceanami. Przygarną w nocy, zaśpiewają i upiją jak trzeba. Postawią na nogi moją (nie)pewność siebie. Nawet życiorys naprawią heroicznie.
A co najważniejsze SĄ.

Krążymy jak satelity na niebie wokół naszych żyć, a niebo ma to do siebie, że jest bezkresne.

Ponadczasowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz