środa, sierpnia 19

Na huśtawce



Poszłam z chłopcami na spacer. Niby nic. Dzień jak co dzień. Spacer jak każdy inny. Matka jak to matka. Dzieci jak dzieci. Dokładnie. Prosty spacer. Aczkolwiek symboliczny.
Pchając ten konkretnie ważący już czterokołowiec stwierdziłam, że pójdę na plac zabaw. Zaryzykuję ! Ot bohaterka ze mnie. Pomyślicie pewnie, że też mi wyczyn ale uwierzcie - nie jest sprawą prostą w bezpieczny sposób ogarnąć dwójkę żywych chłopaczków na kawałku wolnej przestrzeni. Którzy ponadto uwielbiają:
uciekać mamie,
uciekać bratu,
uciekać w przeciwległe strony,
uciekać co sił w nogach i śmiać się przy tym w niebogłosy (z matki zapewne).
Podjechałam więc. Zaparkowałam. Poczekałam aż zwolnią się dwie huśtawki dla najmłodszych. Spokojnie wsadziłam jednego, potem drugiego. Rozhuśtałam te uśmiechnięte ud ucha do ucha twarzyczki. Drące się ze szczęścia, śpiewające coś czego matka zrozumieć choćby po chińsku pełną gwarą rozmawiała, nie potrafi. Za to brat, jako że bliźniak nawet w tym samym języku odpowie.
I tak bujam i bujam i patrzę kątem oka, że huśtawka dla starszych dzieci zdaje się być wolna. Rozejrzałam się pobieżnie czy aby miejsca jakiemuś dziecku nie zabiorę a co za tym idzie wstydzić się nie będę musiała, tłumacząc rzewnie rodzicowi, dlaczego miejsce na huśtawce jego potomkowi zająć sobie pozwoliłam.
Teren czysty - pomyślałam. Rozhuśtałam mocniej moje dwa stwory. Robiąc kroki w stronę huśtawki przeleciało mi przez myśl jeszcze - co jakbym się na ową huśtawkę nie zmieściła ? No jak to co? Ubaw mieliby wszyscy, ze mną na czele. Matka polka idealna podskakując na próbę ujarzmienia bujadła - z gracją spadała tyłkiem na piasek.
Udało się jednak. Zaczęłam się huśtać coraz mocniej i wyżej. Kurde, tego się nie zapomina !
Wyprostowałam ręce, odgięłam głowę do tyłu, otworzyłam oczy i ... poczułam się jak kiedyś. Jak dziecko ?! Dreszcz emocji, fala radości, motylki w brzuchu i uśmiech na twarzy.
I gdy tak się huśtałam, zerknęłam na dwie kobiety siedzące na ławce nieopodal. Szeptały coś i patrzyły w moją stronę. Dotarło do mnie, że przecież MATCE NIE WYPADA... Jak można się tak zachowywać ?  Jak można mieć szeroki uśmiech na twarzy i szaleć ze swoimi dziećmi ? Jak można skakać, tańczyć i śpiewać ? KOBIECIE NIE WYPADA ... Kobieta, która rodzi dzieci musi być poważną, pozbawioną zabawy i zabawek piastunką ogniska domowego.
Co innego mężczyzna. Mówią przecież, że faceci są jak dzieci tylko zabawki im się w ciągu życia zmieniają. Niby nic, prosta myśl a tak wiele oddaje. Kobiety nie są jak dzieci, nie mogą. Nie mają zabawek, nie mają fun'u. Dziewczynki tak ale nie kobiety. Kobiety w momencie zostania matkami tracą prawo do zabawek... Tracą prawo do zabawy.
Nie zgadzam się na to. Nie zamierzam zmieniać swojej spontaniczności na uwierające myśli bo nie wypada. Chcę tańczyć w deszczu i nie myśleć czy nabawię się kataru, skakać przez fale, budować zamki z piasku, huśtać się do znudzenia, rysować kredą bazgroły na chodnikach, śpiewać na cały głos nie tylko pod prysznicem, przeleżeć niejedną noc pod gołym niebem i nie rozważać na temat senności i niewyspania, czytać książki do białego rana czy po prostu hulać po polu i pić słynne kakao.
Owszem jestem matką, może (nie)idealną ale najlepszą jaką być mogę, a pod powłoką matki/kobiety skrywam dziewczynę, która kocha beztroskę i ... dobrze jej z tym.








2 komentarze:

  1. TAK TAK TAK! Ja bardzo często huśtam się ze swoim synem! Jeśli tylko jest niewiele dzieci i huśtawka jest wolna- nie oglądam się :) Uwielbiam to! Co więcej- ostatnio zabrałam go i jego starszą kuzynkę na duży plac zabaw, na którym bawiłam się razem z nimi w berka, chowanego, wyzwania, gdzie każdy musiał gdzieś przebiec, coś przynieść itp. a nawet "gąski gąski do domu" :) Celem było wykrzesać jak najwięcej ruchu i aktywności, ale zabawa była przednia. Polecam wszystkim mamom! Nie tylko przypomina beztroskę dzieciństwa, ale jest też frajdą dla dziecka, że mama aktywnie uczestniczy w zabawach, a nie tylko przygląda się biernie. Daje poczucie, że mama to też może być fajny kompan do zabawy.

    Dodam jeszcze, że świetnie ubierasz teksty w słowa. Wiem, powtarzam się, ale co mi tam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, tak trzymać Ola :) już jest nas dwie ! :*

    OdpowiedzUsuń